Wrocławska Organizacja Turystyczna wsparła charytatywny rajd samochodowy Budapeszt – Bamako.
Wrocławska karetka zabrała na swój pokład wrocławskie krasnale i ruszyła w Świat!
Relacja Pana Juliana Obrockiego oraz Pana Marka Prokopowicza poniżej.
Wrocławska karetka i wrocławskie krasnale pomagały w Afryce
Zakończył się międzynarodowy, charytatywny rajd samochodowy Budapeszt – Bamako. Trasa o długości aż 10 tys. kilometrów przebiegała przez najbiedniejsze kraje Afryki, w tym przez Saharę śladami legendarnego Rajdu Paryż – Dakar. Na starcie stanęło prawie 300 pojazdów – część w klasie sportowej, a część w kategorii historyczno – charytatywnej, w której uczestnicy odwiedzają po drodze najbiedniejsze społeczności, zwłaszcza w okolicach Sahary i wiozą dla nich, głównie dla dzieci, różne dary o przeznaczeniu najczęściej edukacyjnym. W tej właśnie kategorii w rajdzie wystartowała zabytkowa wrocławska karetka – Polonez z demobilu z wieloosobową załogą – Marek Prokopowicz – Julian Obrocki i mieszkająca w odpowiednim pudle przerobionym na cele mieszkalne liczna drużyna wrocławskich krasnali. Oprócz różnych pomocy edukacyjnych Wrocławska Organizacja Turystyczna wsadziła do Poloneza takich niewielkich pasażerów. Przydali się bardzo, upały na Saharze znosili dzielnie i wielokrotnie Poloneza ratowali z opresji!
Dla wrocławskich uczestników rajd udał się znakomicie. Wbrew opiniom sceptyków wiekowa emerytowana karetka pokonała Saharę i z darami dotarła do wszystkich wyznaczonych szkół. Po drodze przygód nie brakowało. Zwłaszcza przekraczanie granic w Afryce to poważne wyzwanie. Tu też pomagały krasnale. Zostawiane niemiłym celnikom otwierały granice błyskawicznie. Zwłaszcza, gdy słyszeli, że to bardzo życzliwe skrzaty, ale szczęście przynoszą tylko życzliwym ludziom. Pomagało!
Zostały też we wszystkich siedzibach niewielkich i biednych afrykańskich szkół po drodze. Ale rewelacyjnie spisał się krasnal w Ambasadzie Gwinei, gdzie szukaliśmy pomocy w sprawie wyboru drogi powrotnej do Polski. Krasnal na biurku Ambasadora wyglądał dostojnie i ułatwił pozyskanie bardzo dokładnych informacji. A potem, gdy z powodu zagrożeń terrorystycznych trzeba było wracać samolotem, jeden z krasnali pomógł załatwić kontener dla Poloneza, żeby wysłać go do kraju statkiem, a drugi, przy kompletnym braku biletów lotniczych, nie wiadomo jak dwa bilety załatwił.
Mieszkamy we Wrocławiu długo. Ale prawdziwą siłę, moc i potęgę tych niewielkich skrzatów poznaliśmy dopiero w Afryce. Kochane wrocławskie krasnale – dziękujemy!
Więcej o tej wyprawie na www.polonezemprzezafryke.pl
Marek Prokopowicz i Julian Obrocki